Czy Białowieża zarabia na turystyce?


Białowieża pięknieje. Wiele można zarzucić nowym hotelomi pensjonatom, z nielicznymi wyjątkami! lekceważącym lokalną tradycję budowlaną, ale mieszkańcy wsi swoje stare domy odremontowali, oszalowali, i to nie plastikowym sidingiem a deskami, wypielęgnowali ogródki i zapraszają do wolnych pokoi. Białowieża wabi turystów i może już im wiele zaoferować. Czy to dzięki nim tak zmieniła oblicze? Czy wraz z przybyszami płyną do rąk tutejszych obywateli solidne pieniądze? Kto tutaj zarabia na turystyce? 

Białowieża to pod wieloma względami nietypowa gmina. Sławę zawdzięcza puszczy i jej skarbom, zwłaszcza żubrom. 90 procent jej powierzchni po¬krywają lasy. Gleby są słabe, a dzika zwierzyna, chęt¬nie żerująca na uprawach, nie daje szans na poważ¬ne dochody z rolnictwa. Liczba stałych mieszkańców, jak wszędzie na ścianie wschodniej, systematycz¬nie maleje, w ostatnich latach skurczyła się z trzech do dwóch i pół tysiąca. Wyjeżdżają młódzi. Równole¬gle park narodowy i placówki badawcze, które majątu swoje siedziby, ściągają kadrę naukową i specjalistów. Cześć osiedla się na stałe, dzięki czemu, jak się czasem żartobliwie powtarza, Białowieża ma najwyższy w Polsce wskaźnik mieszkańców z wyższym wykształceniem. Interesy “napływowych” i “miejsco¬wych” nie do końca są zbieżne, brak wzajemnego zaufania co pewien czas daje o sobie znać. 

Turystyka dała rolnikom szansę na uzupełnienie z naciskiem podkreślają to w rozmowie – dochodów. Prowadzą gospodarstwa agroturystyczne, służą jako przewodnicy i wożą gości bryczkami. Liczba koni w okolicy gwałtownie wzrosła. Pola, których z wielkimtrudem trzeba było strzec przed dzikami, zamieniono na łąki, które wykarmić mają większe i mniejsze stadniny.
W ostatnich latach w Białowieży wyrosły także wspomniane już hotele, o dobrym standardzie. Znalazło w nich pracę nieco białowieżan. O ich dobrej kondycji świadczy to, że się rozbudowują. 

Ruch turystyczny rozwija się w oczach. Czy gmina czerpie z niego duże korzyści?
– Niezupełnie – wyjaśnia wójt Anna Bajko. Nasze wpływy to podatki i subwencja oświatowa, razem ponad 4,5 miliona złotych, z czego ponad dwa miliony pochłania utrzymanie szkoły. Dopłacamy do niej około 700 tysięcy złotych. Wymierne dochody z turystyki to niewielka cześć budżetu. Agroturystyka, o ile gospodarze nie wynajmują więcej niż pięć pokoi, traktowana jest jak działalność rolnicza i zwolniona z podatku. Z tego źródła otrzymujemy jedynie tak zwaną opłatę miejscową, 1,67 złotego od osoby – z wyjątkiem dzieci, młodzieży, studentów, emerytów i rencistów – która spędziła tu noc. W 2005 roku wpłynęło z tego tytułu, od kwater i hoteli, niecałe sześćdziesiąt tysięcy złotych. Właścicielami białowieskich hoteli i restauracji są osoby z zewnątrz, przede wszystkim z Warszawy, tam płacące podatek od działalności gospodarczej. My otrzymujemy od nich jedynie podatek od nieruchomości – łącznie około 270 tysięcy złotych. Z największych hotel “Soplicowo” płaci nam 32 tys. zł rocznie, “Białowieski” 97 tysięcy, “Żubrówka” za dwa obiekty 113 tys. złotych. Jeżeli mowa o podatkach od nieruchomości, to od nadleśnictwa i parku otrzymujemy mniej więcej o połowę niższe kwoty, niż wynikałoby to z prostych przeliczeń. Część obszarów leśnych – stare, zarejestrowane jako zabytkowe i młodsze niż czterdzieści lat – zwolnione są od podatku. Lasy to w budżecie niecałe 300 tysięcy złotych. 

Gmina jednak nie tylko pobiera podatki od działalności turystycznej, lecz w mniej lub bardziej wymierny sposób do niej dokłada. Czasem po prostu nie sposób rozgraniczyć, kto przede wszystkim korzysta z usług.  Już w 1992 roku zrezygnowała na przykład z pobierania od gospodarstw domowych opłat za wywożenie odpadów. W ten prosty sposób rozwiązała problem zaśmiecania okolicznych lasów. Jak bardzo jest dokuczliwy, wiedzą chociażby mieszkańcy Białegostoku, którzy na każdym spacerze natykają się na nielegalne wysypiska. Tutaj, skoro w określonym dniu miesiąca wystarczy wystawić worki ze śmieciami przed dom, nikt nawet nie myśli o ich podrzucaniu w krzaki. 100 tysięcy złotych wydaje rocznie gmina na oświetlenie ulic. Światło pali się całą noc. 

I gościom, i mieszkańcom zależałoby bardzo na poprawie stanu dróg. Gmina jednak niewiele może zrobić – niemal wszystkie należą do starostwa, a gmina miałaby problemy nawet ze zgromadzeniem wkładu własnego, niezbędnego przy ubieganiu się o dotacje na ten cel. 

Pod innym kątem na dochody z turystyki patrzy się w Białowieskim Parku Narodowym. Park dokładnie je ewidencjonuje. Sprzedaje bilety do muzeum, rezerwatu pokazowego żubrów i rezerwatu ścisłego (w 2005 roku do tych trzech obiektów kupiono łącznie 250 tys. biletów), a także pamiątki, zdjęcia i wydawnictwa.
– W parku działa wydzielona struktura, gospodarstwo pomocnicze, zajmujące się obsługą ruchu turystycznego i wszelkimi innymi pracami gospodarczo¬ochronnymi – tłumaczy jego dyrektor, Józef Popiel. – W ubiegłym roku z turystyki uzyskało 1600 tysięcy złotych. Wszystkie te pieniądze zostały na miejscu. Gospodarstwo nie wykazało dochodu, budżet zamknął się dzięki dotacji, niezbędnej by mogło się utrzymywać poza sezonem, ale przychody te na pewno posłużyły Białowieży. Gospodarstwo zatrudnia 106 osób i jest tu największym pracodawcą, zleca też różne usługi miejscowym firmom. Nie mam wątpliwości, że na przyjeżdżających do nas turystach Białowieża zarabia.
Trudno nie przyznać racji. Nie wszystkie korzyści da się wyliczyć w złotówkach, ale skoro gołym okiem widać zmiany na lepsze, miejscowych powinien cieszyć każdy gość, który nie tylko śpi tu, je, wypożycza rower, ale nawet jedynie robi drobne zakupy. 

I cieszy, ale nie wszystkich. Część naukowców lub ekologów, jak się tu nazywa ludność napływową, chciałaby nie tylko jak najściślejszą ochroną objąć cały teren puszczy, ale i radykalnie ograniczyć liczbę przyjeżdżających. “Zadepczą Białowieżę” – skarżą się publicznie. Ale ponieważ w żaden sposób nie są uzależnieni od dochodów z turystyki, osiadli tu od pokoleń uważają ich za hipokrytów, którzy najchętniej w ogóle wyrzuciliby stąd ludzi, by móc spokojnie pochylać się nad żyjątkami. 

Tym niemniej w opracowanej dla Puszczy Białowieskiej koncepcji rozwoju turystyki mówi się o rozładowaniu ruchu na polanie białowieskiej, przesunięciu jak największej jego części na obrzeża, uczynieniu z Hajnówki, a nie Białowieży, punktu węzłowego puszczańskich szlaków i szerzej “bramy do puszczy”. Brzmi to racjonalnie, lecz nieufność każe białowieżanom doszukiwać się złych intencji. 

Najwidoczniej jednak ruch turystyczny przynosi niemałe, choć jak powiedziano nie zawsze wyrażone kwotowo korzyści, skoro żadną miarą nie chcą go ograniczać.

Tekst ukazał się w biuletynie ” Puszcza i ludzie” nr 8

Dorota Wysocka

Пакінуць адказ

Ваш адрас электроннай пошты не будзе апублікаваны. Неабходныя палі пазначаны як *

Tak jak na drabinie pierwszym stopniem jest oderwanie się od ziemi, tak też w życiu Boskim początkiem sukcesów jest odejście od zła.
św. Bazyli Wielki
Наведайце нашу парафію ў фэйсбуку
Гэты сайт выкарыстоўвае кукі-файлы для статыстычных, рэкламных і функцыянальных мэтаў. Выкарыстоўваючы яго, вы згаджаецеся на выкарыстанне файлаў cookie ў адпаведнасці з наладамі вашага браўзэра. больш.