Między Rzymem a Bizancjum


„Chrześcijańskie dziedzictwo duchowe narodów słowiańskich. Wokół kultur śródziemnomorskich. Język. Literatura. Kultura. Historia” – tak zatytułowano konferencję filologów, teologów i historyków, jaka miała miejsce w Białowieży od 17 do 19 maja. 

W Białowieży, na uniwersyteckim poziomie, spotkał się Wschód z Zachodem. Spotkali się badacze z Białegostoku, Krakowa, Warszawy, Poznania, Lublina, Kielc, Moskwy. Dominowali literaturoznawcy. Bo to oni zaczęli przebijać pancerz literackich badań, szczelnie zamykany przez cały wiek dwudziesty na wszystko, co w literaturze mogło tchnąć Wschodem – prawosławnym, bizantyńskim, ruskim. Historycy zrobili to dużo wcześniej. 

Prof. Jarosław Ławski
, Instytut Filologii Polskiej przy Uniwersytecie w Białymstoku: – Sesja w Białowieży jest kontynuacją projektu zaproponowanego pięć lat temu przez prof. Zofię Abramowicz, dotyczącego chrześcijańskiego dziedzictwa narodów słowiańskich. Pierwsza miała charakter głównie językoznawczy. Druga literaturoznawczy i była organizowana przez instytuty wschodniosłowiński i polonistyki. Jak odczytać dziedzictwo sródziemnomorza w różnych literaturach słowiańskich? Na tym skupili się badacze podczas drugiej sesji. 

Owocem tego projektu jest tom „Bizancjum, prawosławie, romantyzm. Tradycja wschodnia w kulturze XIX wieku” (Białystok 2004). Tom ukazał się pod redakcja Jarosława Ławskiego i Krzysztofa Korotkich. Wkrótce ma się ukazać, w ramach tego samego projektu, druga książka „Ateny, Rzym, Bizancjum. Mity śródziemnomorza w kulturze XIX i XX wieku”. 

– Mój zakład, czyli literatury oświecenia i romantyzmu – mówi prof. Ławski – bada wpływ prawosławia i w ogóle kultury ruskiej i rosyjskiej na dziedzictwo wielkich poetów romantycznych.

Kiedy w latach trzydziestych XIX stulecia Adam Mickiewicz pisał obszerne fragmenty swojej nigdy nie dopracowanej do końca „Historii polskiej”, zdawał sobie znakomicie sprawę z niezwykłego położenia Polski między łacińskim Zachodem a grecko-bizantyńsko-prawosławnym Wschodem. Co więcej: był przecież człowiekiem reprezentującym typ tożsamości, która określa się jako „kresową”, wyrosłą w wieloetnicznym i wielokulturowym regionie świata, którego geograficzną identyfikację wyznaczały obszary Wielkiego Księstwa Litewskiego, Czarnej i Białej Rusi, także Podlasia. Tak piszą we wstępie do „Bizancjum, prawosławie, romantyzm” redaktorzy tomu. 

– Oddziaływanie tradycji rusko-bizantyńskiej na prawosławie jest oczywiste. Tu nie ma czego odkrywać. Ten obszar można tylko badać – mówi główny organizator sesji w Białowieży, Jarosław Ławski. – Ale Mickiewicz i Słowacki byli też kształtowani przez tę kulturę. W ich chociażby środowisku mówiło się „po swojemu”. Zawsze cytuję zdanie Mickiewicza z listu do Franciszka Szemiota z 1852 roku, czyli na trzy lata przed śmiercią poety: Pozdrów tam wszystkich Chrystos Woskresie, jak się winszuje w naszym powiecie. Niech więc Mickiewicz będzie i trochę grecko-bizantyński.

Uniwersytet w Białymstoku, który w tym roku obchodzi dziesięciolecie swego powstania, a w następnym roku będzie obchodził 40 lat istnienia jako struktury nazwanej Filią Uniwersytetu Warszawskiego w Białymstoku, nie ma swojego patrona. Według mojego rozmówcy powinna nim być postać pogranicza. Wybitna. Taką jest na przykład Juliusz Słowacki. 

Najsilniejszym akcentem obecności Wschodu podczas białowieskiej sesji był referat o. dr. Anatola SzymaniukaWpływ Nowego Rzymu-Konstantynopola na rozwój kultury chrześcijańskiej w Europie”, wygłoszony na sesji plenarnej. Dwa lata temu w oficynie wydawniczej Uniwersytetu w Białymstoku ukazała się książka „Starożytne patriarchaty prawosławne” o. Szymaniuka i o. prof. Mariana Bendzy. Referent zaproponował więc w Białowieży wiedzę głęboko przetrawioną, syntetyczną. Mówił o wielkości i randze Nowego Rzymu, czyli Konstantynopola, o powszechnych soborach, które odbywały się na Wschodzie, o Focjuszu, Cyrylu i Metodym, czyli o ewangelizacji Słowian. O uratowaniu przez Ruś bizantyńskiego dziedzictwa. 

– Na pewno korzystne jest mówienie o bizantyńskim dziedzictwie na szerszym forum, wychodzenie z tą wiedzą poza prawosławne kręgi – zauważa o. Anatol Szymaniuk. –Ważne jest uświadamianie, że to co otrzymaliśmy z Bizancjum, chronimy, rozwijamy i chronić będziemy. Bo to nasz testament. Bardzo cenny. 

– Współorganizatorem spotkania w Białowieży jest katedra teologii prawosławnej przy UwB – mówi dr Andrzej Kuźma. – To bardzo dobrze, że podejmuje się ona takich zadań. Ale niepokoi mnie to, że nasze środowisko niezbyt chętnie bierze udział w tego typu otwartych międzykulturowych sesjach. Udział w nich pozwala zaprezentować swoje racje, ale i skorzystać z krytycznego spojrzenia na nas innych. To dobra korekta. 

– Najcenniejsze jest to, że prawosławna tematyka wchodzi coraz śmielej do auli uniwersyteckich – zaznacza dr Piotr Chomik. – Mówię tu o praktyce w UwB. Tu wykłady prowadzą ks. dr Jerzy Tofiluk, ks. dr Henryk Paprocki. O. Warsonowiusz mówi o ikonach i wschodnim monastycyzmie. Na początku obecność tego typu wykładów była różnie przyjmowana przez studentów. Teraz dystans zanika.

– Po takich spotkaniach jak to w Białowieży – mówi o. Anatol – ludzie nieraz pytają o literaturę na temat Bizancjum i jego kultury. „Nie wiemy o niej nic. Podręczniki na ten temat milczą” – skarżą się. Tak więc brak informacji, a nie tyle uprzedzenia, decydują o ubóstwie wiedzy na temat kultury Wschodu. 

Tematyczna różnorodność trzydniowej sesji w Białowieży była ogromna. Mówiono o antycznych motywach w sztuce ruskiej w XV i XVI wieku, wizerunku Bogarodzicy Różanostockiej w kontekście – ikona to czy obraz, o kompozytorskiej twórczości Krzysztofa Pendereckiego inspirowanej Wschodem i Zachodem, prawosławiu i kontestacji u Lwa Tołstoja, o dwóch koncepcjach piękna chrześcijańskiego Wschodu – u Mickiewicza i Evdokimova, o głagolicy, pomiannikach z Wielkiego Księstwa Litewskiego, o Jerzym Nowosielskim jako twórcy pogranicza, o Filokalii. Dziesiątki referatów, często zagłębiające się w bardzo wąskie sfery, dały obraz styku Wschodu z Zachodem. Tu nie było sloganów, jakże często spotykanych na innych konferencjach. Tu jakby z drobnych, starannie dobranych kamyczków, podjęto próbę budowania większej mozaiki. Na efekt tej mozaiki będziemy czekać. 

Sesja w Białowieży pokazała, że badacze potrafią iść pod prąd. Omijają aktualnie obowiązujący w kręgach polityków trop ignorowania Wschodu. Ich fascynacje kulturą Wschodu są silniejsze, niż dyktat polskiej „politycznej poprawności”. Chwała im za to. 

Artykuł ukazał się w numerze 6 (264)2007 „Przeglądu Prawosławnego”

Anna Radziukiewicz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

"Podobnie jak zła woda czyni niezdatnymi do picia najlepsze wina, tak też niegodne rozmowy deprawują ludzi czyniąc dobro z natury swego życia i usposobienia."
Św. Antoni Wielki
Odwiedź naszą parafię na facebooku
Ta strona używa plików cookies celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na wykorzystywanie cookies, zgodnie z ustawieniami Twojej przeglądarki. Więcej.