Białowieża: uzgodnią plany z przyrodą


Gmina Białowieża przygotowała dokument określający, gdzie i co będzie można wybudować – tzw. studium kierunków zagospodarowania. Prace nad nim trwały tak długo, że zdążyły się zmienić przepisy. Teraz do studium trzeba będzie dorobić kosztowną ocenę oddziaływania na środowisko 

Studium przygotowywano od prawie dwóch lat. Przez dłuższy czas nic przy nim się nie działo. Radni przyjęli je w końcu w ostatnim tygodniu ub.r. I wysłali do wojewody. To on, jako przedstawiciel rządu w regionie, musi zatwierdzić każdy taki dokument, wcześniej oczywiście sprawdzając jego zgodność z prawem. A to, od chwili gdy rozpoczęto nad nim pracę, mocno się zmieniło. Głównie prawo o ochronie przyrody.

– Od 15 listopada ubiegłego roku każde studium i plan zagospodarowania przestrzennego musi posiadać strategiczną ocenę oddziaływania na środowisko. Sporządzający plan może zostać zwolniony z tego obowiązku w wyjątkowych sytuacjach – gdy chodzi o niewielkie zmiany i gdy teren objęty studium leży daleko od obszarów chronionych – wyjaśnia Krystyna Anchimowicz z Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska.

Gmina Białowieża w całości leży na terenie obszaru Natura 2000, w sercu ostatniego lasu naturalnego Europy.

– Wiemy, że zmieniły się przepisy. Ale ten plan zaczęliśmy przygotowywać wcześniej. Słyszeliśmy, że w urzędzie wojewódzkim trwa dyskusja na ten temat. Jestem zdania, że powinniśmy być zwolnieni z konieczności wykonania oceny strategicznej – mówi wójt Białowieży Albert Litwinowicz. Podkreśla, że wykonanie oceny jest bardzo kosztowne.

– Tu wszędzie jest Natura 2000. Dlatego nawet dla budowy zwykłego domu zazwyczaj trzeba sporządzić ocenę oddziaływania na środowisko. Ona może kosztować nawet 12 tys. zł. To ile by kosztował taki raport dla całej gminy? – pyta wójt.

Odpowiedź urzędów go na pewno nie zadowoli.

– Ministerstwo Środowiska zdecydowało, że nie ma mowy o żadnych przepisach przejściowych. Dla nas to studium powstało po zmianie prawa. Bez strategicznej oceny wojewoda nie może go podpisać – nie pozostawia żadnych wątpliwości Lech Magrel, szef Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska.

Ze zmiany prawa cieszy się Janusz Korbel, mieszkający w Białowieży architekt i urbanista.

– Ocena oddziaływania na środowisko może powstrzymać dalszą dewastację krajobrazu przyrodniczego i kulturowego – uważa. Jego zdaniem dotychczas plany, o ile w ogóle były, często traktowano wyłącznie jak zbiór życzeń samorządu i właścicieli objętych nim gruntów. Również w Białowieży.

– Na każdym kroku tutejsze władze podkreślają, że gmina się radykalnie wyludnia. Po co w takim wypadku ponad dwukrotnie zwiększać liczbę terenów pod zabudowę, często wchodząc z nią na tereny zupełnie dziewicze, pod sam park narodowy? A to właśnie zakłada plan – mówi.

Kwestie planów zagospodarowania przestrzennego traktowane są przez samorządy po macoszemu. Wielu wójtów i burmistrzów podkreśla, że z punktu widzenia ich samorządów to zbyt wielki wydatek. Zdaniem urbanistów problem tkwi zupełnie gdzie indziej – plan dokładnie określa, co i gdzie można budować; musi wyznaczać strefy pod zabudowę mieszkalną, usługową i przemysłową, reguluje też między innymi wysokość budynków. Gdy go nie ma, buduje się na podstawie tzw. warunków zabudowy, wydawanych przez wójta lub burmistrza. A na ich podstawie można zezwolić na powstanie praktycznie wszystkiego. Np. wieżowca wśród drewnianych domów. Albo góralskiej chałupy krytej niebieską blachodachówką na skraju lasu.

Samorządowców, z którymi rozmawialiśmy, zmiany prawa jednak specjalnie nie martwią. I to pomimo tego, że ich miejscowości leżą w całości lub w znacznej mierze na terenie obszarów Natura 2000.

– Mamy plany dla 30 proc. powierzchni gminy. W ciągu dwóch lat musimy wykonać je dla samego Supraśla. O konieczności sporządzenia oceny wiemy. To nie jest żaden problem – mówi Wiktor Grygiencz, burmistrz Supraśla.

Większego problemu nie widzi również Antoni Pełkowski, burmistrz Wasilkowa, który ma plany dla 70 proc. powierzchni swojej gminy.

– Przy sporządzaniu planów jest znacznie poważniejszy problem niż ich koszt czy konieczność sporządzania oceny. My musimy wykazać, skąd weźmiemy pieniądze na uzbrojenie objętych planami terenów. A to już bardzo poważne koszty – mówi Pełkowski.

Podobnych problemów nie ma gmina Tykocin. Tamtejsze władze od kilku lat konsekwentnie powtarzają, że ich na plany nie stać. I wszystko regulują warunkami zabudowy.

Za. Gazeta Wyborcza

Jakub Medek

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Tak jak na drabinie pierwszym stopniem jest oderwanie się od ziemi, tak też w życiu Boskim początkiem sukcesów jest odejście od zła.
św. Bazyli Wielki
Visit our parish on facebook
This site uses cookies for statistical, advertising and functional purposes. By using it, you agree to the use of cookies in accordance with the settings of your browser. More.